Tłusty czwartek

W minioną niedzielę postanowiłam poeksperymentować w kuchni. Bardzo lubię to robić, ale rzadko mam na to czas, najczęściej przygotowuję szybkie posiłki w 15-20 minut (doświadczenie w takim szybkim gotowaniu przydaje się przy planowaniu prostych diet dla pacjentów).

Kilka lat temu pierwszy raz w życiu zrobiłam pieczone faworki, ale chcąc, by były jak najlepsze pod kątem składu, zastosowałam mąkę orkiszową pełnoziarnistą. Wyszły zbyt twarde i mało przypominały tradycyjne faworki. W tym roku stwierdziłam, że wystarczającą dietetyczną zmianą przy przygotowywaniu łakoci na Tłusty Czwartek jest fakt, że robię je w wersji pieczonej, a nie smażonej, więc tym razem zastosowałam mąkę pszenną tortową.Wyszły bardzo smaczne, najlepszym testem dla nich było to, że moim córkom i ich koleżance bardzo smakowały, ale ich smak skojarzył im się raczej z goframi niż z faworkami (co akurat dla mojej córki było plusem, bo nie przepada za tradycyjnymi faworkami).

Postanowiłam przetestować przepis na pieczone faworki o trochę bardziej złożonym składzie, z przepisu AniaGotuje.pl. Zrobiłam z mniejszej porcji (przeliczyłam proporcje na 2 żółtka). Wyszło mi 40 faworków, każdy po ok. 27 kcal. Bardzo smaczne, ale mi i mojej córce jednak bardziej odpowiada ten poprzedni przepis. Smak tych faworków przypomina mi bardziej maślane ciasteczka.Zrobiłam też twarogowe pączki pieczone z tego przepisu (z drobnymi moimi modyfikacjami) – bardzo smaczne, ale smakują bardziej jak słodkie bułeczki, a nie pączki. Niewątpliwym plusem jest łatwość przygotowania z prostych składników.Dla lepszego porównania zrobiłam też pączki pieczone na drożdżach z przepisu @upiecze.my. Te już tak łatwe i szybkie do zrobienia nie były. Ciasto drożdżowe jest bardzo wymagające (jeśli zagniata się je ręcznie). Trzeba mieć sporo siły i cierpliwości. Cieszę się, że zrobiłam takie pączki, ale myślę, że prędko nie będę powtarzać tego przepisu. Podsumowując, spędziłam bardzo miło czas wyszukując i realizując przepisy na pieczone tłustoczwartkowe wypieki. Miałam potem czym obdarować sąsiadów i koleżanki z klasy mojej córki 🙂

Ja bardzo lubię takie pieczone alternatywy dla tłustych pączków czy faworków. Raz na jakiś czas mam ochotę na tradycyjnego pączka, ale nie jest to coś, po czym się dobrze czuję, więc ochota na nie przychodzi rzadko. Zdecydowanie pod kątem smakowym wolę takie pseudopączki i pseudofaworki 🙂

Ale może Ty masz inaczej? Może uwielbiasz zjadać tradycyjne pączki w Tłusty Czwartek i nie zamierzasz ich sobie odmawiać? Nie ma w tym nic złego. Ocenianie pojedynczego wyboru żywieniowego własnego lub czyjegoś nie ma większego sensu.

Zastanów się nad swoimi wyborami żywieniowymi. Może na co dzień odżywiasz się zdrowo, jesteś aktywna/-y fizycznie, a w Tłusty Czwartek zjadasz 3 pączki i nie masz wyrzutów sumienia? A może przez ostatnie kilka miesięcy odmawiałaś/-eś sobie słodyczy i w Tłusty Czwartek z przyjemnością chcesz delektować się pączkiem z ulubionej cukierni? Może zamiast piec pączki i faworki i przez to mieć dom wypełniony słodkościami wolisz kupić sobie jednego pączka i to będzie dla Ciebie bardziej rozsądny wybór dietetyczny niż góra wypieków? Nie ma co demonizować pojedynczych wyborów żywieniowych.

Wiele osób skupia się za bardzo na swoich wyborach żywieniowych, których dokonują w Tłusty Czwartek, w swoje urodziny czy podczas Świąt. Tymczasem na zdrowie i samopoczucie zdecydowanie bardziej wpływa to, co robimy przez większą część roku, a nie przez te kilka dni.

Liczy się też progres w nawykach żywieniowych (jeśli aktualnie nad takim pracujesz). Być może ktoś ocenia Cię negatywnie, że w Tłusty Czwartek zjadasz 3 pączki i patrzy na Ciebie krzywo, bo widzi, że masz do zrzucenia sporo kilogramów. Ale tylko Ty wiesz, że co roku zjadałaś/-eś 6 pączków w każdy Tłusty Czwartek i nie stroniłaś/-eś też od tych słodkości w pozostałe dni roku. A od kilku miesięcy zmieniasz nawyki żywieniowe i dla Ciebie zjedzenie tych 3 pączków to jest właśnie Twój progres w nawykach.

Obserwuj swoje ciało, sprawdzaj co mu służy i z szacunkiem oraz troską podchodź do swojego organizmu 🙂 Jeśli nie przepadasz za pączkami i faworkami, a zjadasz je w Tłusty Czwartek tylko dlatego, że są dostępne w miejscu Twojej pracy, to zastanów się czy na ten dzień nie warto zaplanować sobie obiadu, który da Ci energię i dobre samopoczucie na resztę dnia? 🙂

Dieta szpitalna…

Dzień I

  • OBIAD: zupa jarzynowa, ziemniaki puree, gotowana marchewka z groszkiem (mięsa nie starczyło – pewnie dlatego, że byłam nowo przyjęta)
  • KOLACJA: 3 kromki białej bułki, 1 kromka chleba białego, masło, liść sałaty, 2 plasterki wędliny, herbata

Dzień II

  • ŚNIADANIE: zupa mleczna (nie jadłam), 3 kromki białej bułki, 1 kromka chleba białego, masło, liść sałaty, 2 plasterki wędliny, herbata
  • OBIAD: zupa ogórkowa, ziemniaki puree, buraczki gotowane, klops mięsny gotowany
  • KOLACJA: 3 kromki białej bułki, 1 kromka chleba białego, masło, 1/4 małego pomidora, serek topiony, herbata

Dzień III

  • ŚNIADANIE: zupa mleczna (nie jadłam), 3 kromki białej bułki, 1 kromka chleba białego, masło, dżem, kawa z mlekiem (nie cierpię słodkich śniadań!)
  • OBIAD: zupa buraczkowa, ziemniaki puree, surówka z kapusty, marchewki i cebuli, mielona ryba smażona w panierce (ohydna!)
  • KOLACJA: 3 kromki białej bułki, 1 kromka chleba białego, masło, plaster sera twarogowego, 5 małych rzodkiewek, herbata

Dzień IV

  • ŚNIADANIE: zupa mleczna (nie jadłam), 3 kromki białej bułki, 1 kromka chleba białego, masło, 3 plasterki ogórka, 2 plasterki mielonki (nie tknęłam), herbata
  • OBIAD: akurat jak już wychodziłam ze szpitala, to podawali obiad – Pani usilnie namawiała mnie, bym jeszcze została i zjadła, ale jakoś oparłam się tej „pokusie” 😛

Nie pamiętam kiedy jadłam takie ilości białego pieczywa. Dieta typowo zapierająca (co w przypadku kobiet ciężarnych jest wyjątkowo niewskazane, m. in. ze względu na skłonność do hemoroidów). Ponadto mało błonnika i wysoki indeks glikemiczny – w sam raz dla kobiet ciężarnych z wysokim stężeniem glukozy…

Wędlina podłej jakości… Ale mieszcząc się w żywieniowej stawce szpitalnej, raczej trudno byłoby kupić wędlinę dobrej jakości… Zwłaszcza, że teraz w ogóle o taką trudno…

Z pozytywnych rzeczy: obiady (poza rybą) były całkiem smaczne i estetycznie podane.Z przyjemnością wróciłam na domową kuchnię 🙂

DietaEwy.pl na Facebooku!

Przegapiliście urodziny DietyEwy.pl… No trudno, ja też byłam zajęta 😛

Ale mały prezencik i tak mam – DietaEwy.pl debiutuje na Facebooku… Na razie nieśmiało, ale powoli się rozkręci 🙂

To teraz nie pozostaje nic innego jak tylko kliknąć – Lubię to! 🙂

Nietypowy wpis

Jednymi z najważniejszych aspektów zdrowej diety, pozwalającej na utrzymanie prawidłowej masy ciała, są: dobra organizacja i planowanie posiłków. Dzisiejszy dzień miałam wyjątkowo zupełnie niezaplanowany pod kątem żywieniowym. I nie sądziłam, że w dzisiejszych hamburgerowych czasach można tak zdrowo żywić się ekspresowo „na mieście”. Postanowiłam podzielić się z odwiedzającymi moją stronę moim dzisiejszym jadłospisem:

Śniadanie 8:00:

  • 2 pancakes’y z sosem malinowym – zostały mi akurat w lodówce po zrobieniu porcji pancakes’ów z tego przepisu
  • żeby posiłek był bardziej sycący dodałam sos jogurtowy: 1/3 op. jogurtu naturalnego wymieszałam z cynamonem i łyżeczką likieru orzechowego

II śniadanie 11:00:

  • jogurt naturalny + jabłko

Obiad 14:00 – i tu właśnie moje pierwsze duże zaskoczenie:

  • zupa marchwiowa z nutą imbiru – zakupiona w sklepie mieszczącym się w podziemiach Metra Racławicka (1 Minute). Zupa była przepyszna, pożywna (spora porcja 430 ml), kosztowała 8,90 zł. Nie ma żadnych konserwantów i innych świństw. Skład: świeża marchew, sok z pomarańczy, cebula, imbir, czosnek, płynna śmietanka, natka pietruszki, sól, pieprz. Do wyboru jest jeszcze wiele innych zup (nie wiem jak smakują, dzisiaj jadłam pierwszą zupę z tej serii), m. in.: krem z pomidorów, krem z białych warzyw, krem z cukinii… Mmm! Pycha! Więcej na www.eat-me.pl
  • Ps. UWAGA UWAGA! Dopiska z ostatniej chwili: Okazało się, że te zupy wcale nie są takie niewinne… W porcji (430 ml) mają 500-650 kcal, radzę więc zwrócić na to uwagę 🙂
  • chipsy buraczane (Cripsy Natural – chipsy z buraka o smaku winegret) – do tej pory jadłam chipsy marchewkowe i pomidorowe tej firmy. Buraczanych się obawiałam, ale niepotrzebnie – były pyszne! 2,60 zł za opakowanie.

Przekąska 17:00:

  • zostało mi w domu trochę świeżego-zwiędniętego szpinaku. Rano szybko poddusiłam go na oliwie z dodatkiem czosnku, chilli i soli. Rewelacyjne danie! Oczywiście przydałaby się do tego jeszcze feta, ale dzisiaj musiało się bez niej obejść 🙂

Kolacja 20:00 – moje drugie dzisiejsze zaskoczenie:

  • Nie wracałam po pracy bezpośrednio do domu, więc trzeba było zjeść coś na mieście. Wybór padł na Salad Story. Trafny wybór 🙂 Zamówiłam sobie sałatkę grecką (żeby się bardziej najeść, sałatę wymieniłam na makaron pełnoziarnisty) – 15,99 zł. Do tego szklanka soku ze świeżo wyciskanych pomarańczy – 10,99 zł.

Oczywiście ktoś mógłby się nie najeść tymi posiłkami. Dla innej osoby takie ilości mogłyby być aż za duże. Wszystko rozchodzi się o zapotrzebowanie i dietetyczne cele. Nie napisałam jednak tego jadłospisu, żeby pokazać wzór prawidłowego odżywiania. Poza tym taka dieta na co dzień byłaby wg mnie za droga, bo za cenę tych wszystkich posiłków, które dziś kupiłam spokojnie mogłabym nagotować jedzenia na kilka dni. Ale za dobrą jakość zdrowych posiłków nie wymagających żadnego przygotowywania trzeba zapłacić.

Okazuje się, że w awaryjnych sytuacjach można trafnie i zdrowo wybrać spośród dostępnych alternatyw posiłków dostępnych „na mieście”.Życzę smacznego wszystkim tym, którzy dbają o jakość swojej diety! 🙂